Często zdarza się, że synek lub córeczka, którzy spodziewają sie rodzeństwa, po jego narodzinach są okropnie zazdrośni. Podobnie było w przypadku mojej córeczki, która przez pierwszy rok robiła wszystko, żeby zwrócić na siebie uwagę (częstszy płacz bez powodu, krzyki, rzucanie zabawkami).
Na szczęście od kiedy poszła do przedszkola, to objawy systematycznie zaczęły maleć. Amlka przyzwyczaiła się, że w przedszkolu jedna osoba dorosła musi zajmować sie kilkoma dzieciaczkami jednocześnie. Nie bez znaczenia okazało się także to, że przyjęliśmy z mężem wychowanie motessorri. A dzięki temu, że i przedszkole jest prowadzone w tym duchu po ponad roku czasu mała wyzbyła się zazdrości na rzecz chęci opiekowania się młodszym braciszkiem i pomocy przy opiece nad nim :)
A jak to prezentowało/prezentuje się u Was? Mieliście podobne doświadczenia?