Posty
Kacperek miał operację usunięcia migdałków w środę,a wyszedł ze szpitala dziś,czyli w niedzielę.Było przeokropnie...operacja w pełnym znieczuleniu,nie obeszło się bez komplikacji,doszedł gronkowiec i paciorkowiec,miał być usunięty jeden migdał a wycięto trzy,oczyszczono mu całe noso-gardło.Okazało się,że są duże nacieki ropne,operacja miała trwać około 10-20 minut a trwa prawie godzinę,potem było tylko gorzej!Przez 2 dni syn był niekontaktowy,na przemian zwracał i tracił przytomność,kroplówka za kroplówką ,antybiotyk i różne dziwne leki,itd....spaliśmy w szpitalu z mężem na zmiane,bo ktoś musiał być z Kacperkiem 24 godziny na dobę.Dziś już troszkę lepiej,ale synek nadal nie może mówić(cos tam mówi,ale dosyc cichutko i niewyrażnie) i wszystko ma strasznie opuchnięte.Są też plusy całej tej operacji...Kacperek wreszcie dobrze słyszy a oddychanie nie sprawia mu już takiej trudności jak kiedyś,mam także nadzieję,że będzie lepiej sypiał.Co do opieki na oddziale w lubańskim szpitalu to mogę tylko napisać WSPANIAŁA.Podejście do dzieci rewelacyjne,świetny kontakt,warunki super(pokoik dla matki z dzieckiem)Nie życzę nikomu zobaczyć swojego dziecka w takim stanie...teraz już może być tylko lepiej,bo to co złe już za nami!
Dzis byliśmy u lekarza.Wspaniały doktor,zbadał Kacperka no i umówiliśmy się na operację podcięcia migdałkówWreszcie Kacper będzie lepiej słyszał no i znacznie poprawi to jego mowę(nasz logopeda pewnie się ucieszy!!!!)sama operacja dopiero 22 października,może to i dobrze,że taki odległy termin to przywyknę do tej myśli!!!Pobyt w szpitalu to kwestia tylko 2-3 dni,damy radęOdwlekałam tę operacje blisko 2 lata,ale miałam rację.Teraz gdy syn ma juz skończone 7 lat ryzyko odrośnięcia tych nieszczęsnych migdałków jest równe prawie 0.Koleżanki,które sie pośpieszyły i pobiegły do szpitala z 4 latkiem teraz są juz po 2-3 zabiegach.Niepotrzebnie męczyły dzieci....ja poczekałam i będzie tylko 1 zabieg i mam nadzieję,że skuteczny!Pochodziłam troszke po oddziale,pozaglądałam i popytałam się innych mam jak to wszystko wygląda.Nie jest tak źle jak przypuszczałam...sam oddział czyściutki a pielęgniarki miłe i uśmiechnięte.Po lekarzu też widać,że ma podejście do dzieci....na tę chwilę jestem zadowolona a na resztę poczekamy do października!
Kacperek został przyjęty do szkoły,dzis byłam i widziałam na własne oczy listę...Klasa I a
W samej klasie tylko 17 dzieci a ,że klasa integracyjna więc 2 panie nauczycielki!Okazało się także, że razem z Kacperkiem będzie chodziła 3 dzieci z jego grupy przedszkolnej i to mnie bardzo ucieszyło,a juz synka chyba najbardziej!Dostałam listę podręczników do zakupienia oraz liste z wyprawką.......coż 400-500 zł trzeba wydaćKacperek oglądał dziś ze mna swoja przyszłą szkołe i nawet mu sie spodobała.wszystko wydawało mu się takie dziwne,nowe i wielkie.....chyba troszke przeraziły go korytarze i duża sala gimnastyczna.Nie mogło dziecko sobie wyobrazić,że to właśnie na tej sali będzie miał zajęcia sportowe!Narazie Kacperek teskni za przedszkolem ale przyjął do wiadomości,że ma juz wakacje!Problem w tym,że budynek przedszkola jest dosłownie za oknem naszego domu i co gorsza najdokładniej go widać z okna kacperkowego pokoiku!Siedzi biduś i z tęsknota w oczach patrzy jak jego dawni koledzy brykaja po podwórkuDzis poszłam z nim do przedszkola,bo zapomniał ksiązki i okazało się,że mogę go czasem podrzucic na podwórko,żeby pobawił sie z dzieciakamiale chyba dam sobie z tym spokój,bo po co robic mu nadzieję...........KACPEREK MA WAKACJE A OD WRZEŚNIA SZKOŁA!!!!!!!!!!
Na dzień dziecka Kacper dostała piękny rower od cioci,problem w tym,że nie potrafi na nim jeszcze jeździć.Gdy był jeszcze mały pomykał na takim śmiesznym rowerku z 4 kółkami a teraz to juz prawdziwy rower i nie ma mozliwości doczepienia kółeczek.Skonczył 7 lat no to czas na naukę jazdy na rowerze!Z uwagi na czas pracy mojego mężą a ojca Kacperka w grę wchodza tylko weekendy
sobota...tata biega jak oparzony za rowerem,a na rowerze Kacperek,bardziej zainteresowany gadżetami na kierownicy niz samą jazdą...efekt 1 rozbita lampka
niedziela....tata nadal biega,ale już częściej za rowerem,bo kacper próbuje sam jeździć.....efekt 2 lampa rozbita,porysowana kierownica
następna sobota....tata znowu biega za rowerem,bo przez tydzień Kacper zapomniał,że można jechać samemu.Na kierownicy jest licznik,który pokazuje prędkośc oraz przejechane kilometry a na nim widnieje 6 km,ale sie tato nabiegał!....efekt spadł łańcuch,trzeba było naprawić i tata cały w smarze
następna niedziela...tata oczywiście biega,Kacper zero zainteresowania jazdą.... efekt sama siadam na rower i jeżdźę jak za dawnych lat no i odpadła nózka od roweru...było SUPER
Jesteśmy juz 10 lat wesolą rodzinką!!!
Prawie 7 lat temu pojawił się na świcie Kacperek o 8,15 rano 6 czerwca po raz pierwszy zostałam mamą......długo dojrzewała myśl o urodzeniu drugiego dziecka,było wiele za i wiele przeciw.Tysiące godzin rozmów z męzem i brak decyzji z naszej strony.Zycie mieliśmy juz ułóżone,praca,dom i dziecko..Zdążyliśmy juz zapomnieć o pieluszkach,zupkach,mleku w proszki i nagle stało sie.....znowu byłam w ciąży!!!!Początkowo nie dopuszczałam tego do wiadomości i odpychałam tą myśl,zwlekałam z wizyta u lekarza,poszłam dopiero w 16 tygodniu w zasadzie tylko w celu potwierdzenia!Stało się,znowu będę miała małe dziecko w domu.Strach,wątpliwości,ale i wielka radość.25 marca o 10,05 rano w 42 tygodniu ciąży pojawiła się na świecie Misia.......od tego dnia moje serce biło tylko dla niej.Zwariowałam z miłości.Tak stałam się mamusią 2 wspaniałych dzieciaków